sobota, 2 lutego 2013

tenth.


Minuta za minutą, a czas jakby się zatrzymał. Pijesz kolejny kieliszek. Co za różnica który? I tak przegrałeś. Przegrałeś swój mecz. Mecz z Słowenią Przykre, prawda? To twoje mózgu nie docierało, że picie tak dużej ilości alkoholu nic nie zmieni. Teraz liczył się tylko ten procentowy towarzysz.
- Kelner! Jeszcze raz to samo.... albo przynieś od razu trzy. - odezwałeś się pijackim głosem. Facet obok spojrzał na ciebie niechętnie, jednak się nie odezwał. Nie śmiał, nie miał odwagi. Ha! Do niego, do wielkiego pana Michała odezwać się... Ktoś taki jak on? Nie do wyobrażenia. Kelner podał ci trzy kieliszki wódki. Obok przysiadła się jakaś kobieta. Patrzyła na ciebie uważnie, wcale nie zrażona spojrzeniami, które jej posyłałeś.
-Jak się czujesz, panie Kubisztal? - zapytała, z głosem na pół drwiącym, na pół poważnym. Ten patrzył na nią chwilę zainteresowany. No, w końcu był mężczyzną, mimo iż pijany mógł stwierdzić, że była ładna, nawet bardzo.
-A jak się mogę czuć? - odpowiedział pytaniem, na pytanie, zastanawiając się, skąd ta dziewczyna się urwała i jak śmiała się do niego odezwać. Bo wiecie, pijany Michał, to nie ten sam Michał, zmieniał się wtedy diametralnie. Nie był już miły i mało go obchodziło, co ludzie sobie o nim pomyślą. - Przegraliśmy mecz. Mam się cieszyć, a może udzielać wywiadu, dlaczego nam źle poszło? - patrzał dalej na nią, prosto w jej oczy. - Przecież, to oczywiste, że ja wszystko zepsułem. Gdyby nie te rzuty karne, wszystko było by dobrze, ale nie, musiałem to wszystko... ahh.. - podparł się łokciami na blacie, a głowa schowała się w jego dłoniach. Siedział teraz bokiem do niej. Dziewczyna się zaśmiała. Tak po prostu. Nie pocieszała go, nie czuła się do tego zobowiązana, zaraz jednak ucichła i spojrzała na niego poważnie, zbudzał w niej jednak litość? Nie, to było współczucie. Zachowywał się jak małe dziecko, które nie rozumie, że czas na zabawę się już skończył i czas się położyć spać..
-Nie ma się co obwiniać. Nie tylko ty popełniłeś błędy. Gdybyście mieli wygrać, to byście wygrali. Najwyraźniej, tamta drużyna była bardziej przygotowana, a ty już tego nie zmienisz. Wina leży w całej drużynie, nie w jednostkach. Jak nie tym razem, to następnym. - powiedziała, poklepała go po ramieniu i wstała. Nie miała nic więcej do dodania, niech on sam sobie to przemyśli.

rok później

Siedział tam, jak rok temu. Siedział tam i opijał zwycięstwo z kolegami. Wygrali, dzięki temu ostatniemu rzutowi, ostatniemu karnemu, który strzelił tak, że Chorwaci zbierali szczęki z podłogi. Bo jak, on nie potrafi? Wręcz przeciwnie! Jest mistrzem. Na jego szyi zawisł złoty medal, to się nie bierze znikąd. Gdyby to było mało, został wybrany najlepszym zawodnikiem całego turnieju. Jeszcze jakieś pytania?
Siedziałaś przy barze i posyłałaś mu ukradkowe spojrzenia. Nie chciałaś podchodzić, stał z kolegami, nie chciałaś przeszkadzać. Pewnie mieli jakieś swoje sprawy, jakieś swoje przemyślenia. Ile ty wiedziałaś o piłce ręcznej? Dużo, ale na pewno nie tyle, co oni. Nagle jego koledzy gdzieś wyszli. Siedział sam i uśmiechał się przed siebie, na dobrą sprawę nie wiadomo do kogo. Może do Ciebie? Postanowiłaś w końcu podejść.

 -  Jak się czujesz, panie Kubisztal? - powiedziałaś uśmiechając się serdecznie.
 -   A jak się mogę czuć? - odpowiedział pytaniem, na pytanie, uśmiechając się figlarnie do dziewczyny. - Wygraliśmy mecz. Cieszę się jak idiota.
- Mówiłam! - powiedziałaś i uśmiechnęłaś się jeszcze piękniej niż zwykle. Przyglądał Ci się dłuższą chwilę po czym cię pocałował. Oddałaś pocałunek po czym poklepałaś go po plecach i odeszłaś. Wyszłaś z klubu uśmiechnięta, ale trochę zdziwiona swoim i jego zachowaniem. Czego on może chcieć od zwykłej dziewczyny pracującej na poczcie? Nagle ktoś złapał Cię za ramię.
  • -  Już raz mi uciekłaś, wystarczy. - powiedział i pocałował ją zachłannie. Już nie pozwolił jej odejść.




    ---------------------------------------------------
    tak bardzo wesołe, tak bardzo w nie moim stylu! :P