Przechodzę obok Ciebie w krótkiej, czerwonej sukience do
połowy uda. Na nogach mam wysokie szpilki, tak, że w końcu moja głowa dosięga
twoich barków. Duży rodzicom wyrosłeś. Za duży, no ale w końcu to pozwoliło Ci
rozwijać pasję, czyż nie? Głupie pytanie. Oczywiście, że tak. Od pięciu lat
zdążyłeś wypięknieć, oj tam, zdecydowanie. Oczy Ci wypiękniały, buzia z resztą
też. Teraz jesteś uroczym, dobrze zbudowanym mężczyzną. Z resztą wtedy też
byłeś. Ludzie się zmieniają. Mam nadzieję, że Ty też. Przychodzisz do '
naszego' mieszkania, masz poznać ukochaną swojego przyjaciela, dobre nie? Przychodzisz
sam. Czyżbyś nie potrafił ułożyć sobie życia,
tak jak ja kiedy mnie zostawiłeś? Ha, wiedziałam, że Ciebie też to
dotknie. Prędzej czy później. Przechodzę koło Ciebie i nie rozpoznajesz mnie,
panie Winiarski. Nie dziwię Ci się. Pięć lat temu, kiedy miałam 16 lat , byłam
inna. Wygląd podobny, a jednak. Spoważniały mi rysy twarzy. Pamiętam wszystko,
wiesz? Pamiętam , jak chciałeś nazwać swoje dzieci, pamiętam jak obiecywałeś mi
dużo różnych rzeczy, a potem odzywałeś się raz na ruski rok. A potem w końcu
przestałeś. Urwał nam się kontakt, bo dowiedziałeś się, że się w Tobie
zakochałam, prawda? A, bo istniało coś, co mówiło, że Ty też mnie kochasz, ale
już po trzech miesiącach o mnie zapomniałeś. A ja nie spałam. Od słowa do
słowa, kontakt nadal trzymałam z Twoim kolegą, który był dla mnie bardziej
uprzejmy, a przede wszystkim pomagał mi. I wiesz co? Masz wspaniałego
przyjaciela, od którego możesz się uczyć. Udawanie pary wcale nie sprawiało mi
przyjemności, tym bardziej, że dalej Cię kochałam. A Mariusz to wiedział.
Postanowił mi pomóc. Ciekawe doświadczenie, prawda?
- Michał to jest Karolina, Karolina to jest Michał.
- Miło mi Cię poznać.
- powiedziałeś całując mnie w rękę. Haha, mi Ciebie też, mimo, że tyle przez
Ciebie już przeszłam. Masz błysk w oku. Ten sam, który miałeś pięć lat temu.
- To może wejdźcie do
pokoju, a ja pójdę nałożyć jedzenie. - powiedziałam i zniknęłam za drzwiami
kuchni..
- Mariusz, gdzie ty ją znalazłeś? Mam wrażenie, że znam ją
skądś. - mówisz, niby szeptem, ale przecież słyszę, nie jestem głucha.
- A, tak przypadkowo się kiedyś spotkaliśmy i od słowa do
słowa, od sms do sms od przyjaciół do pary. A co?
- Nie nic nic.
Wchodzę do pokoju i nakładam wam porcję zapiekanki
warzywnej. Mam ochotę rzucić Ci się w ramiona, ale chyba nie wypada.
- Czym się zajmujesz na co dzień?
- Studiuję fizjoterapię, na pierwszym roku jestem.
Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Wieczór upłynął przyjemnie.
Mariusz tak jak obiecał 'dostał telefon' i musiał gdzieś uciec.
- Kochasz go? - zapytałeś. Absurdalne pytanie, oczywiście że
nie.
- Oczywiście, że tak, inaczej bym z nim nie była.
- Mam wrażenie, że skądś Cię znam.
- To nie jest możliwe. Znałam kiedyś jednego Michała
Winiarskiego, ale to nie byłeś ty. - odpowiadam na jednym wydechu. Wstałam z
krzesła i chciałam pozbierać talerze. Jednak ty też wstałeś. Położyłeś swoją
rękę na mojej, niby przypadkowo. Zarumieniłam się.
- Zostaw, ja pozbieram.
- Nie, no bez przesady, to tylko kilka talerzy, poradzę
sobie, dziękuję. - odpowiadam, ale i tak wiem, że nie odpuścisz, już trochę się
przejrzałam. Nagle zadzwonił mój telefon, oczywiście był to Mariusz. Mój
dzwonek chyba zaczął Ci coś przypominać. Pamiętasz, jak śpiewałeś mi kocham Cię
jak Irlandię? Oczywiście, że nie. Zdążyłeś w tym czasie zanieść talerze do
kuchni i zacząć zmywać.
- Michał, zostawże to! Ja sobie poradzę.
-Ze mną się kłócisz?
-powiedziałeś uśmiechając się i patrząc na mnie z góry. Nasze twarze zaczęły
się przybliżać, już prawie się pocałowaliśmy, kiedy do mieszkania wszedł
Mariusz. I Bogu dzięki. Mam zamiar wystawić Cię w jeszcze bardziej podły sposób
niż ty zrobiłeś to ze mną. Albo nie. Jeszcze nie wiem, co z Tobą zrobię.
Przemyślimy to.
- No cześć, już jestem! Karola idę się myć, palce mi
odmarzły! Nienawidzę zimy. O! Michał, jeszcze tutaj? A spoko, dobra, idę się
myć, nie obraź się.
- Mariusz! Czekaj! -
wołam i całuję go namiętnie w usta. No,
i co ty na Kochany Michale?
- Już Ci cieplej? -
pytam Mariusza.
- Oczywiście!
- Dobra, Mariusz, ja się będę już zbierał. Trzymaj się, pa
Karolina!
- Cześć Misiek, do
zobaczenia na treningu. Twój przyjaciel uważał, tak jak ja. Nie zasłużyłam na
takie traktowanie przez Ciebie, ale kiedy to było... Pięc lat temu. Mariusz
zamknął za Tobą drzwi.
- i Jak? Udało sie?
- Udało się. Dzięki Mariusz, i przepraszam.
- Za co?
- No bo wiesz, ostatecznie może dojść do tego, że pokłócisz
się z Michałem. A ja nie chcę niczego rozwalać, chyba po prostu zniknę.
- Nie możesz zniknąć!
- prawie krzyknął. Znaczy nie znikaj teraz, bo nasz plan diabli wezmą. -
powiedział już spokojniej. Nie wiem co o tym myśleć, dlatego uznajmy, że w
ogóle nie myślę.
- Dobra, przemyślę to sobie jeszcze. A teraz idź spać, jest
późno, a jutro masz trening. - powiedziałam i udałam się do salonu, żeby
pościelić sobie miejsce do spania na kanapie, Mariusz ze mną nie dyskutował,
wiedział, że i tak nie wygra. Ściągnęłam sukienkę i włożyłam za dużą koszulkę i
luźne spodnie od pidżamy. Nie mogłam zasnąć. Długo myślałam, co teraz zrobić, i
stwierdziłam, że rozkochanie w sobie Michała będzie najlepszym sposobem na
pozbycie się kompleksów. Zasnęłam. Następnego dnia Mariusz wyszedł na trening,
a potem pojechał do rodziców na weekend, ja zostałam w jego mieszkaniu i
oglądałam film. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam je i tak. Stałeś tam.
Pięknie pachniałeś, byłeś pięknie ubrany. Tak, to właśnie ten , którego kocham.
- Michał, co ty tu robisz? - zapytałam.
- Musimy porozmawiać. - uciąłeś.
- więc wejdź. Zrobić
Ci herbaty, kawy? - zapytałam. Nie odpowiedziałeś, tylko złapał mnie za rękaw
mojego rozciągniętego swetra i pocałował. Oddałam pocałunek, ale nagle
oderwałam się od niego.
- Michał, co ty robisz! A Mariusz? - zapytałam.
- Przecież widzę, że udajecie. - odpowiedział i próbował
dostać się do moich ust.
- Wiesz chociaż kim jestem?
- a czy to ma jakieś
znaczenie? - zapytałeś.
- Tak, to ma
znaczenie! Powiedziałam i odepchnęłam go od siebie! Jak sobie przypomnisz kim
jestem, to wtedy porozmawiamy! A teraz wyjdź! - powiedziałam. Wyszedłeś,
trzasnąłeś drzwiami, a ja zaczęłam płakać. Minęły dwa tygodnie, wyprowadziłam
się do swojego mieszkania. Dalej utrzymywałam jakiś tam kontakt z Mariuszem.
Michał się nie odezwał. Mariusz podtrzymywał mnie na duchu, ale ja ciągle się
staczałam. Co raz niżej. To mi wcale nie pomogło. Czas z tym skończyć. Tak
postanowiłam. Tabletki. Nie boli, i szybko. Tak. Tabletki. Wzięłam ich chyba z
30. I chciałam, żeby to był koniec.. Zasnęłam. Na zawsze. Nagle obudziłam się
wśród czterech, białych ścian. Było tam dużo dziwnych urządzeń, ale nie
zastanawiałam się po co tu są, bo ból głowy nie pozwalał mi na to.
- Obudziłaś się,
nareszcie! - krzyknął jakiś mężczyzna. Po chwili spostrzegłam, że to jest
Mariusz. - Dlaczego ja żyję? Miało mnie tu nie być, miałam już nikomu nie
przeszkadzać.
- Jak to nie przeszkadzać?! Przecież ja nie mogę... dobra,
nieważne, kiedy indziej dokończymy tą rozmowę. Cieszę się, że się już obudziłaś.
- Michał był u mnie?
- Nie było go.
Przeniósł się do Terentino . Zaczęłam płakać. Byłam tak blisko największego
szczęścia, i wszystko spieprzyłam, brawo ja!
- Nie płacz. Nie na nim kończy się świat. Czasem szczęście
jest bliżej niż myślisz. A teraz przepraszam muszę iść na trening. Wpadnę po
treningu. - powiedział Mariusz, pocałował mnie w policzek i wyszedł. Co on
chciał mi powiedzieć? Szczęście jest bliżej niż myślisz, a co jak to on? Co jak
to wszystko? Przecież naraził swoją przyjaźń z Michałem dla mnie! I teraz już
wiem, co w moim życiu jest najważniejsze. A raczej kto.
-------------------------------------
so cute.
Miłość jest wszędzie