sobota, 29 grudnia 2012

Fourth.


Przechodzę obok Ciebie w krótkiej, czerwonej sukience do połowy uda. Na nogach mam wysokie szpilki, tak, że w końcu moja głowa dosięga twoich barków. Duży rodzicom wyrosłeś. Za duży, no ale w końcu to pozwoliło Ci rozwijać pasję, czyż nie? Głupie pytanie. Oczywiście, że tak. Od pięciu lat zdążyłeś wypięknieć, oj tam, zdecydowanie. Oczy Ci wypiękniały, buzia z resztą też. Teraz jesteś uroczym, dobrze zbudowanym mężczyzną. Z resztą wtedy też byłeś. Ludzie się zmieniają. Mam nadzieję, że Ty też. Przychodzisz do ' naszego' mieszkania, masz poznać ukochaną swojego przyjaciela, dobre nie? Przychodzisz sam. Czyżbyś nie potrafił ułożyć sobie życia,  tak jak ja kiedy mnie zostawiłeś? Ha, wiedziałam, że Ciebie też to dotknie. Prędzej czy później. Przechodzę koło Ciebie i nie rozpoznajesz mnie, panie Winiarski. Nie dziwię Ci się. Pięć lat temu, kiedy miałam 16 lat , byłam inna. Wygląd podobny, a jednak. Spoważniały mi rysy twarzy. Pamiętam wszystko, wiesz? Pamiętam , jak chciałeś nazwać swoje dzieci, pamiętam jak obiecywałeś mi dużo różnych rzeczy, a potem odzywałeś się raz na ruski rok. A potem w końcu przestałeś. Urwał nam się kontakt, bo dowiedziałeś się, że się w Tobie zakochałam, prawda? A, bo istniało coś, co mówiło, że Ty też mnie kochasz, ale już po trzech miesiącach o mnie zapomniałeś. A ja nie spałam. Od słowa do słowa, kontakt nadal trzymałam z Twoim kolegą, który był dla mnie bardziej uprzejmy, a przede wszystkim pomagał mi. I wiesz co? Masz wspaniałego przyjaciela, od którego możesz się uczyć. Udawanie pary wcale nie sprawiało mi przyjemności, tym bardziej, że dalej Cię kochałam. A Mariusz to wiedział. Postanowił mi pomóc. Ciekawe doświadczenie, prawda?
- Michał to jest Karolina, Karolina to jest Michał.
 - Miło mi Cię poznać. - powiedziałeś całując mnie w rękę. Haha, mi Ciebie też, mimo, że tyle przez Ciebie już przeszłam. Masz błysk w oku. Ten sam, który miałeś pięć lat temu.
 - To może wejdźcie do pokoju, a ja pójdę nałożyć jedzenie. - powiedziałam i zniknęłam za drzwiami kuchni..
- Mariusz, gdzie ty ją znalazłeś? Mam wrażenie, że znam ją skądś. - mówisz, niby szeptem, ale przecież słyszę, nie jestem głucha.
- A, tak przypadkowo się kiedyś spotkaliśmy i od słowa do słowa, od sms do sms od przyjaciół do pary. A co?
- Nie nic nic.
Wchodzę do pokoju i nakładam wam porcję zapiekanki warzywnej. Mam ochotę rzucić Ci się w ramiona, ale chyba nie wypada.
- Czym się zajmujesz na co dzień?
- Studiuję fizjoterapię, na pierwszym roku jestem.
Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Wieczór upłynął przyjemnie. Mariusz tak jak obiecał 'dostał telefon' i musiał gdzieś uciec.
- Kochasz go? - zapytałeś. Absurdalne pytanie, oczywiście że nie.
- Oczywiście, że tak, inaczej bym z nim nie była.
- Mam wrażenie, że skądś Cię znam.
- To nie jest możliwe. Znałam kiedyś jednego Michała Winiarskiego, ale to nie byłeś ty. - odpowiadam na jednym wydechu. Wstałam z krzesła i chciałam pozbierać talerze. Jednak ty też wstałeś. Położyłeś swoją rękę na mojej, niby przypadkowo. Zarumieniłam się.
- Zostaw, ja pozbieram.
- Nie, no bez przesady, to tylko kilka talerzy, poradzę sobie, dziękuję. - odpowiadam, ale i tak wiem, że nie odpuścisz, już trochę się przejrzałam. Nagle zadzwonił mój telefon, oczywiście był to Mariusz. Mój dzwonek chyba zaczął Ci coś przypominać. Pamiętasz, jak śpiewałeś mi kocham Cię jak Irlandię? Oczywiście, że nie. Zdążyłeś w tym czasie zanieść talerze do kuchni i zacząć zmywać.
- Michał, zostawże to! Ja sobie poradzę.
 -Ze mną się kłócisz? -powiedziałeś uśmiechając się i patrząc na mnie z góry. Nasze twarze zaczęły się przybliżać, już prawie się pocałowaliśmy, kiedy do mieszkania wszedł Mariusz. I Bogu dzięki. Mam zamiar wystawić Cię w jeszcze bardziej podły sposób niż ty zrobiłeś to ze mną. Albo nie. Jeszcze nie wiem, co z Tobą zrobię. Przemyślimy to.
- No cześć, już jestem! Karola idę się myć, palce mi odmarzły! Nienawidzę zimy. O! Michał, jeszcze tutaj? A spoko, dobra, idę się myć, nie obraź się.
 - Mariusz! Czekaj! - wołam i całuję  go namiętnie w usta. No, i co ty na Kochany Michale? 
- Już Ci cieplej?  - pytam Mariusza.
- Oczywiście!
- Dobra, Mariusz, ja się będę już zbierał. Trzymaj się, pa Karolina!
 - Cześć Misiek, do zobaczenia na treningu. Twój przyjaciel uważał, tak jak ja. Nie zasłużyłam na takie traktowanie przez Ciebie, ale kiedy to było... Pięc lat temu. Mariusz zamknął za Tobą drzwi.
- i Jak? Udało sie?
- Udało się. Dzięki Mariusz, i przepraszam.
- Za co?
- No bo wiesz, ostatecznie może dojść do tego, że pokłócisz się z Michałem. A ja nie chcę niczego rozwalać, chyba po prostu zniknę.
 - Nie możesz zniknąć! - prawie krzyknął. Znaczy nie znikaj teraz, bo nasz plan diabli wezmą. - powiedział już spokojniej. Nie wiem co o tym myśleć, dlatego uznajmy, że w ogóle nie myślę.
- Dobra, przemyślę to sobie jeszcze. A teraz idź spać, jest późno, a jutro masz trening. - powiedziałam i udałam się do salonu, żeby pościelić sobie miejsce do spania na kanapie, Mariusz ze mną nie dyskutował, wiedział, że i tak nie wygra. Ściągnęłam sukienkę i włożyłam za dużą koszulkę i luźne spodnie od pidżamy. Nie mogłam zasnąć. Długo myślałam, co teraz zrobić, i stwierdziłam, że rozkochanie w sobie Michała będzie najlepszym sposobem na pozbycie się kompleksów. Zasnęłam. Następnego dnia Mariusz wyszedł na trening, a potem pojechał do rodziców na weekend, ja zostałam w jego mieszkaniu i oglądałam film. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam je i tak. Stałeś tam. Pięknie pachniałeś, byłeś pięknie ubrany. Tak, to właśnie ten , którego kocham.
- Michał, co ty tu robisz? - zapytałam.
- Musimy porozmawiać. - uciąłeś.
 - więc wejdź. Zrobić Ci herbaty, kawy? - zapytałam. Nie odpowiedziałeś, tylko złapał mnie za rękaw mojego rozciągniętego swetra i pocałował. Oddałam pocałunek, ale nagle oderwałam się od niego.
- Michał, co ty robisz! A Mariusz? - zapytałam.
- Przecież widzę, że udajecie. - odpowiedział i próbował dostać się do moich ust.
- Wiesz chociaż kim jestem?
 - a czy to ma jakieś znaczenie? - zapytałeś.
 - Tak, to ma znaczenie! Powiedziałam i odepchnęłam go od siebie! Jak sobie przypomnisz kim jestem, to wtedy porozmawiamy! A teraz wyjdź! - powiedziałam. Wyszedłeś, trzasnąłeś drzwiami, a ja zaczęłam płakać. Minęły dwa tygodnie, wyprowadziłam się do swojego mieszkania. Dalej utrzymywałam jakiś tam kontakt z Mariuszem. Michał się nie odezwał. Mariusz podtrzymywał mnie na duchu, ale ja ciągle się staczałam. Co raz niżej. To mi wcale nie pomogło. Czas z tym skończyć. Tak postanowiłam. Tabletki. Nie boli, i szybko. Tak. Tabletki. Wzięłam ich chyba z 30. I chciałam, żeby to był koniec.. Zasnęłam. Na zawsze. Nagle obudziłam się wśród czterech, białych ścian. Było tam dużo dziwnych urządzeń, ale nie zastanawiałam się po co tu są, bo ból głowy nie pozwalał mi na to.
 - Obudziłaś się, nareszcie! - krzyknął jakiś mężczyzna. Po chwili spostrzegłam, że to jest Mariusz. - Dlaczego ja żyję? Miało mnie tu nie być, miałam już nikomu nie przeszkadzać.
- Jak to nie przeszkadzać?! Przecież ja nie mogę... dobra, nieważne, kiedy indziej dokończymy tą rozmowę. Cieszę się, że się już obudziłaś.
- Michał był u mnie?
 - Nie było go. Przeniósł się do Terentino . Zaczęłam płakać. Byłam tak blisko największego szczęścia, i wszystko spieprzyłam, brawo ja!
- Nie płacz. Nie na nim kończy się świat. Czasem szczęście jest bliżej niż myślisz. A teraz przepraszam muszę iść na trening. Wpadnę po treningu. - powiedział Mariusz, pocałował mnie w policzek i wyszedł. Co on chciał mi powiedzieć? Szczęście jest bliżej niż myślisz, a co jak to on? Co jak to wszystko? Przecież naraził swoją przyjaźń z Michałem dla mnie! I teraz już wiem, co w moim życiu jest najważniejsze. A raczej kto.


-------------------------------------
so cute. 
Miłość jest wszędzie

2 komentarze:

  1. Ej, no, swietnie piszesz! Strasznie mnie wciagnelo, kiedy 5? Ach, coraz blizej walentynki, to dopiero bedzie milosc wszedzie -,-'. /// Zapraszam na 8 :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Często nie zauważymy tego co mamy obok siebie a tak naprawdę niewiele potrzeba by znaleźc miłośc;)

    OdpowiedzUsuń