Byliśmy przyjaciółmi. Kochałam Cię, niestety ty byłeś z nią.
ZARĘCZONY . Wszyscy mówili, żebym dała sobie spokój, że ty nie jesteś
odpowiedni, że to nie ma sensu, żeby nie psuć Ci wspaniałego jak dotąd związku,
że jesteś z nią szczęśliwy, że ona Cię kocha, że niedługo będziecie sobie
ślubować, że jesteście sobie przeznaczeni. Że ją kochasz. Po prostu. I kiedy
byłam już bliska , żeby z niknąć z twojego świata, ba, z całego życia
przyszedłeś. Pocałowałeś mnie po raz pierwszy i wyszedłeś, zostawiłeś tylko
rozgoryczenie. A potem przeprosiłeś,
wszystko wróciło do normy. Ty do treningów, ja do pracy. Posyłałeś mi dziwne,
ukradkowe spojrzenia. Nie wiedziałam co robić, co czuć. I w pewnym momencie to
nas przerosło – zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Zacząłeś być moim powietrzem i tu popełniłam największy
błąd. Zacząłeś dawać Milenie znaki, że coś jest nie tak, że ja nie jestem na
tym miejscu na którym powinnam być, ale byłam zbytnio zaślepiona, by móc Ci
cokolwiek tłumaczyć, a czas, który ze mną spędzałeś – nie, ja nie mogłam tego
zostawić, nawet kosztem wiecznej rozłąki. A potem kazała Ci wybrać pomiędzy mną
a nią, wybrałeś ją. Nie mam Ci tego za złe. Tylko teraz siedzę tu sama, Cyprian
właśnie wchodzi mi na kolana, a ja głaskam go czule po grzbiecie licząc, że
może chociaż on będzie szczęśliwy.
- On jest kotem,
zawsze będzie szczęśliwy. - słyszę.
-Nie powinno Cię tu
być. Idź do niej. - syczę wściekła. Nie wiem skąd się tu wziąłeś, ani jak, nie
pytam nawet dlaczego. Jest mi smutno. Zwyczajnie smutno. Jesteś zdolny do wszystkiego,
nie dziwi mnie to.
- Nie zgrywaj się. Dobrze wiem, że mnie potrzebujesz. -
mówisz to z taką pewnością, że nogi mi miękną.
- Co ty możesz o tym wiedzieć? Nie wiesz co czuję! Nie wiesz
jak mi jest! Nie wiesz , ile przez Ciebie cierpiałam. I co, i teraz przyjdziesz
mnie przeprosić, czy jak? Powiesz, że Milena była błędem? - mówię. Wiem, że nie przyjechałeś tu, żeby
się pogodzić, ale coś w głębi duszy mówi mi, że mnie kochasz, że zostawisz ją
dla mnie, że to będzie taki jeden wielki happyend.
-Chciałem tylko
spytać, czy zostaniesz chrzestną naszego dziecka, wiesz, Milena jest w ciąży. -
mówisz z uśmiechem. Rujnujesz wszystko. Przede wszystkim moją psychikę. Jesteś
skończonym draniem!
- Wyjdź. - mówię cicho. Nie mam sił, żeby na Ciebie
krzyczeć. Wychodzisz. I po co to było? Po co ta cała szopka? Teraz wiem, że
muszę zacząć od nowa, ale bez Ciebie, Łasko, będzie mi ciężko.
------------------------------
nie umiem napisać nic wesołego.
Niestety. Ostatnio same smutne się tworzą, a Bartman włazi z buciorami do prawie każdego oneparta.
ej, ten Łasko...
cudowne onepartówki ! takie melancholijne, niewesołe - to co lubię :) będę zaglądała częściej.
OdpowiedzUsuńA przy okazji chciałabym zaprosić Cię do mnie - http://pamiec-chowa-to-co-jest.blogspot.com/ . Jeszcze dzisiaj pojawi się prolog opowiadania.
Pozdrawiam !
Michał dobrze wiedząc co dziewczyna do niego czuje przychodzi i prosi jak gdyby nigdy nic by została matką chrzestną jego dziecka. To zbyt wiele...
OdpowiedzUsuń