piątek, 28 grudnia 2012

Third.


Byliśmy przyjaciółmi. Kochałam Cię, niestety ty byłeś z nią. ZARĘCZONY . Wszyscy mówili, żebym dała sobie spokój, że ty nie jesteś odpowiedni, że to nie ma sensu, żeby nie psuć Ci wspaniałego jak dotąd związku, że jesteś z nią szczęśliwy, że ona Cię kocha, że niedługo będziecie sobie ślubować, że jesteście sobie przeznaczeni. Że ją kochasz. Po prostu. I kiedy byłam już bliska , żeby z niknąć z twojego świata, ba, z całego życia przyszedłeś. Pocałowałeś mnie po raz pierwszy i wyszedłeś, zostawiłeś tylko rozgoryczenie.  A potem przeprosiłeś, wszystko wróciło do normy. Ty do treningów, ja do pracy. Posyłałeś mi dziwne, ukradkowe spojrzenia. Nie wiedziałam co robić, co czuć. I w pewnym momencie to nas przerosło – zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Zacząłeś być  moim powietrzem i tu popełniłam największy błąd. Zacząłeś dawać Milenie znaki, że coś jest nie tak, że ja nie jestem na tym miejscu na którym powinnam być, ale byłam zbytnio zaślepiona, by móc Ci cokolwiek tłumaczyć, a czas, który ze mną spędzałeś – nie, ja nie mogłam tego zostawić, nawet kosztem wiecznej rozłąki. A potem kazała Ci wybrać pomiędzy mną a nią, wybrałeś ją. Nie mam Ci tego za złe. Tylko teraz siedzę tu sama, Cyprian właśnie wchodzi mi na kolana, a ja głaskam go czule po grzbiecie licząc, że może chociaż on będzie szczęśliwy.
 - On jest kotem, zawsze będzie szczęśliwy. - słyszę.
 -Nie powinno Cię tu być. Idź do niej. - syczę wściekła. Nie wiem skąd się tu wziąłeś, ani jak, nie pytam nawet dlaczego. Jest mi smutno. Zwyczajnie smutno. Jesteś zdolny do wszystkiego, nie dziwi mnie to.
 - Nie zgrywaj się. Dobrze wiem, że mnie potrzebujesz. - mówisz to z taką pewnością, że nogi mi miękną.
- Co ty możesz o tym wiedzieć? Nie wiesz co czuję! Nie wiesz jak mi jest! Nie wiesz , ile przez Ciebie cierpiałam. I co, i teraz przyjdziesz mnie przeprosić, czy jak? Powiesz, że Milena była błędem?  - mówię. Wiem, że nie przyjechałeś tu, żeby się pogodzić, ale coś w głębi duszy mówi mi, że mnie kochasz, że zostawisz ją dla mnie, że to będzie taki jeden wielki happyend. 
 -Chciałem tylko spytać, czy zostaniesz chrzestną naszego dziecka, wiesz, Milena jest w ciąży. - mówisz z uśmiechem. Rujnujesz wszystko. Przede wszystkim moją psychikę. Jesteś skończonym draniem!
- Wyjdź. - mówię cicho. Nie mam sił, żeby na Ciebie krzyczeć. Wychodzisz. I po co to było? Po co ta cała szopka? Teraz wiem, że muszę zacząć od nowa, ale bez Ciebie, Łasko, będzie mi ciężko.


------------------------------
nie umiem napisać nic wesołego. 
Niestety. Ostatnio same smutne się tworzą, a Bartman włazi z buciorami do prawie każdego oneparta.
ej, ten Łasko...

2 komentarze:

  1. cudowne onepartówki ! takie melancholijne, niewesołe - to co lubię :) będę zaglądała częściej.
    A przy okazji chciałabym zaprosić Cię do mnie - http://pamiec-chowa-to-co-jest.blogspot.com/ . Jeszcze dzisiaj pojawi się prolog opowiadania.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Michał dobrze wiedząc co dziewczyna do niego czuje przychodzi i prosi jak gdyby nigdy nic by została matką chrzestną jego dziecka. To zbyt wiele...

    OdpowiedzUsuń