czwartek, 10 stycznia 2013

sixth


To dziwne, że jedna, mała osóbka jest w stanie zmienić tak wiele w moim życiu. Jedna osóbka, która doprowadziła do tego, że jestem teraz sama, przytulając mnie sprawia, że jestem najszczęśliwsza na świecie. Postanawiam zabrać ją na mecz, niech zobaczy tatusia na żywo. Przez swoje pięć krótkich latek nie widziała go ani razu na oczy, jedynie w telewizji. Ja też go nie widziałam, jedyne co wiem to to, że tęsknie, nawet jeśli przyzwyczaiłam się do tej tęsknoty. Dagmara wie, że przyjeżdżam. Chociaż i ona nie pochwala tego, że uciekłam wtedy – pięć lat temu. Teraz postanowiła namówić mnie na powrót. Nie wiem czy to jest dobry pomysł, ale nie radzę sobie już z moją tęsknotą. Kupiłam malutkiej koszulkę z numerem taty, sobie z resztą też. Spotkałyśmy się z Dagmara i Oliwierem na trybunach. Przywitaliśmy się. Mała od razu wyhaczyła swojego tatę.
- Mamo! Mamo! A ten pan z numerem takim jak my na koszulce to jest tatuś? Kochasz go? Będziecie razem? Będziemy szczęśliwą rodziną?
-Chodź tu malutka. Mama kiedyś zrobiła tatusiowi coś złego, i nie wie , czy tatuś będzie chciał być z mamusią szczęśliwy. Ale z Tobą na pewno. I będzie Cię kochał, zabierał na lody i na plac zabaw. A teraz leć i dopinguj tatusia z Olim. - Malutka ucieka , a do moich oczu napływają łzy.
- Dominika! Nie płacz! Jeszcze dzisiaj będziesz najszczęśliwsza na świecie! Zobaczysz! Dopinguj, żeby nie przegrali, jak przegrają to nie będzie miał ochoty na poważne rozmowy. Mecz zakończył się szybką wygraną z czego się cieszyłam, ale jednocześnie byłam przerażona, bo nadchodził ten czas, kiedy musiałam zacząć z Tobą poważnie rozmawiać. 
Oliwka! Kochanie, czekaj! - usiłuję ją powstrzymać, ale młoda ucieka do Ciebie. Prosto w objęcia tatusia. Postanawiam zachować odległość, dlatego też wracam na swoje miejsce i obserwuję sytuację. Nagle gdzieś zniknęliście. Odnalazłam was wzrokiem. Kucasz przy Malutkiej, a ona zacięcie Ci coś tłumaczy i opowiada. I nagle patrzysz na mnie. A ja nie wiem co zrobić. Odwracam wzrok.
- Najlepszym zawodnikiem meczu zostaje Łukasz Kadziewicz! Bierzesz małą na ręce i idziesz odebrać statuetkę. I nagle nie wiem jakim cudem w Twojej dłoni znajduje się mikrofon. - Dziękuję za ten mecz. Kolegom z zespołu, Wam – kibicom, a szczególnie Tobie Dominika. Dziękuję. Na hali słychać tylko brawa. Podchodzisz do barierki, a Oliwka ucieka do mnie. Podchodzę do Was.
- Mamusiu, wiesz, że tatuś powiedział, że mnie kocha? I ciebie też? I będziemy teraz szczęśliwą rodziną!I będziemy razem jeździć na wakacje? I będę miała rodzeństwo? Proszę!- mówi.
Przytulam ją do siebie. Z moich oczu ciekną łzy. A po chwili zaczynam się śmiać.
-Kochana, z tym rodzeństwem to ja nie wiem! - mówię i przytulam ją do siebie jeszcze mocniej. Biorę ją na ręce i wstaję. Prędzej czy później będę musiała z Tobą porozmawiać. 
-Łukasz, ja... 
-Cii, nic nie mów, słowa są niepotrzebne. Ważne, że jesteśmy razem.
A już po ponad roku nasza rodzina się powiększa. Taka prawdziwa. Taka, o jakiej marzyłam. Zawodnikiem życia zostaje Łukasz Kadziewicz.


------------------------------
Chcą wesołe to mają :D
zapraszam na drugiego bloga : http://ilebyleswart.blogspot.com/ ;)

informuję przez gg 23215784

3 komentarze:

  1. Optymistyczne i piękne :) I takie własnie do wyobrażenia sobie. Teraz mogę zamknąć oczy i namalować sobie obrazami tę całą sytuację. Tak jak chcę :) Ze spontanicznością Łukasza i szczeroscią małego dziecka. Super!

    http://inspirato.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. No w koncu wesole, dziekujemy! :D Tak ma byc, jest swietnie :)

    jednospotkanie.blogspot.com ------------> zapraszam do przeczytania rozdzialu 9 i zachecam do komentowania. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super blog :)

    polecam zajrzeć tu : http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń