środa, 23 stycznia 2013

Ninth.


"Miłość jest odmianą schizofrenii" - ten cytat ma coś w sobie. Wszędzie widzę Twoją twarz, słyszę Twój głos, czuję Twoją obecność. Chociaż wiem, że jestem sama w pokoju..."

Pamiętam to jak dziś. Jeden dzień, właściwie jedna noc, wieczór. 
Siedział sam na ławce i patrzył w gwiazdy. Zdziwiłam się, co się dzieje, zawsze najbardziej uśmiechnięty, pozytywnie zakręcony. Dzisiaj nie był sobą. Z nikim nie rozmawiał. Nie wiele zjadł. Po prostu był, ale tylko dlatego, że musiał. Podeszłam do niego. W sumie to zawsze chciałam go poznać, ale z każdym kolejnym dniem, który spędzał w ośrodku odchodziłam od  tego pomysłu. Usiadłam koło niego na ławce. Tak po prostu. Nic nie mówiłam, po prostu byłam. Tak jakbym wiedziała, czego potrzebuje. 
- Rzuciła mnie. Po dwóch latach, skończyła nasz związek. - powiedział. Wyjął z kieszeni pierścionek.  - Po igrzyskach miałem się oświadczyć. Przekreśliła wszystko. 
Nie wiedziałam co powiedzieć. Milczałam. 
- Wiesz, ludzie są i odchodzą, widocznie nie była Ciebie warta. Tego kwiatu to pół światu.. - powiedziałam cicho.
- A trzy czwarte nic nie warte. Ja chcę ją, moją Kasię. Tęsknię za nią. 
- Myślę, że jak już odeszła, to nie ma co tęsknić. Stało się, nie cofniesz czasu, nawet gdybyś bardzo chciał. Czasami lepiej rozejść się wcześniej, niż wtedy, kiedy będzie już za późno. Nie przejmuj się, widocznie nie była odpowiednia. Wiem, to marne słowa, ale powiedzmy, że kiedyś przeszłam coś podobnego. Da się przeżyć, uwierz mi. Po nocy zawsze nastaje dzień, a po burzy wychodzi słońce. Uszy do góry, wygraj igrzyska i wróć jeszcze silniejszy! - powiedziałam. 
- Masz rację. Muszę już iść, dziękuję. -odpowiedział i odszedł. 

Wtedy widziałam go po raz ostatni.  W ośrodku się nie pojawił. Pewnie wróci tu za rok, na zgrupowanie kadry. Tęsknie za nim, mimo iż prawie go nie znałam. Idąc na miasto szukam jego twarzy pośród tłumu, chociaż dobrze wiem, że nie ma prawa go tu być. I że nigdy w życiu go już nie spotkam. Przygoda pod tytułem  " Spała " skończyła się pół roku temu. Nie potrafię sobie znaleźć miejsca w Bełchatowie, wiedząc, że gdyby to wszystko stało się rok wcześniej, może wyglądało by to inaczej? Moje rozmyślania przerywa dzwonek do drzwi. 

Z westchnieniem podniosłam się poprawiając szarą bluzę. Po drodze zaczęłam się zastanawiać kto o tej godzinie może czegoś ode mnie chcieć. Otworzyłam drzwi, a moje serce przez chwilę przestało bić, oczy o mało nie wyszły z orbit, a nogi ugięły się pode mną. 
- Nie za późno? - odezwał się JEGO głos. Taki sam, jak pół roku temu. Patrzyłam dłuższą chwilę na niego. 
-To naprawdę ty? 


---------------------------------------------------------------------------
takie tam, słodkie z Kurkiem. 

by 
Esti 
Ja :D 

2 komentarze:

  1. Słodkie, słodkie ale podoba mi się;D Kurek w końcu dojrzał do tego by zacząć żyć na nowo,ułożyc sobie życie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niebanalnie napisane :) Niby nieprawdopodobne a jednak :) Niedawno znalazłam ten blog i zapewniam, że prędko go nie opuszcze, historie tutaj są naprawdę fajne! Przy okazji zapraszam na Love and Other Drugs http://trueloveandvolleyball.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń